Srebrna troć z Regi

W niedzielę 4-go marca wybrałem się z Igorem i Mirkiem nad Regę. Po ostatnich sztormach musiało coś świeżego wejść. Co prawda byliśmy parę dni wczesniej jednak przyzerowaliśmy. Jak się później okazało przyczyną była siatka postawiona w Mrzeżynie.
W tę niedzielę miałem swój dzień troci.
 Po około godzinie łowienia mam pierwsze branie. Mimo cięcia w tempo nie udaje się ryby zawieścić na kotwicy przynęty. Mija kolejna godzina, rzucam obrotówkę i sprowadzam ją łukiem. Czuję delikatne trącenia przynęty jednak nie ma solidnego brania. Obrotówka zbliża się do mnie i zdecydowanym ruchem podnoszę ją do powierzchni. Jest około 30 cm pod powierzchnią wody i około 1,5 metra od szczytówki wędziska. wtedy od dołu gwałtownie podnosi się troć i na moich oczach otwiera paszczę, zasysa przynetę i robi zwrot. Wtedy zacinam i rozpoczyna się zabawa. Chwilkę później Igor mi ją podbiera. Mierzę rybę, ma 69 cm, a jak się później okazuje 3,1 kg


Łowimy dalej i na początku kolejnej obławianej prostki Igor wyjmuje rybkę 45 cm. Na końcu tej prostki mam kolejne branie z pod drugiego brzegu jednak znowu ryba się nie zapina.
Na kolejnej miejscówce stajemy z Igorem ramię w ramię i w pierwszym rzucie Igor wyjmuje troć 46 cm, a ja w nastęnym rzucie mam naprawdę solidne uderzenie jednak mimo skupienia i cięcia w tempo nie udaje mi się skutecznie zaciać ryby.
Łowiliśmy łącznie 6 godzin podczas których ja zaliczyłem cztery kontakty z trociami, a Igor trzy. Sprawdza się tu stara wędkarska prawda, że jak jest ryba to bierze.