Poszukiwanie wiosennych pstrągów

W niedzielę 18-go marca wybrałem się objazd okolicznych rzeczek celem obserwacji wczesnowiosennej przyrody, oceny zmian rzek po zimie i próbie złowienia pierwszego w sezonie pstrąga. Świecące słońce mocno prześwietlało wodę ale za to pogoda wymarzona do zwiadu z wędką.
Nad pierwszą rzeczką byłem króciutko, maksymalnie 1,5 h. Praktycznie nie łowiłem tylko się przespacerowałem. Tutaj widać było żaby uciekające przede mną do rzeki. Woda kryształowa ale bez znaku życia.
Chwilę później przeniosłem się nad rzekę oddaloną o 15 km, która miała byc głównym celem mojej wyprawy. Wytypowałem odcinek łąkowy z grubą, wolną wodą. Łowiłem około 4 godzin i nie zanotowałem tutaj najmniejszego podejrzenia brania. Co ciekawe na tej rzece w stosunku do poprzedniej widac jakby opóźnienie wiosny. Żab nie widać, gdzieniegdzie leżą ostatki śniegu, w kałużach zalegają resztki lodu.
Łowiło się przyjemnie do momentu aż z za zakrętu wyłonił się kajak. Szczerze mówiąc chciałem się już zebrać zanim do mnie dopłynie ale postanowiłem poczekać i zobaczyć jak liczny jest ten marcowy spływ. Kajak podpłynął bliżej, krótkie "dzień dobry" i patrzę a tu samotna dziewczyna około 25 lat, fachowo przygotowana do spływu. Pytam się jej ile kajaków płynie, a ona z szczerym rozbrajającym uśmiechem  ozdobionym biela zębów odpowiada "płyne sama". Chwilkę jeszcze pormawialiśmy i dziewczyna odpłynęła. Byłem z jednej strony zły, że muszę łowić po kajaku jednak z drugiej strony patrząc jak cichutko odpływa, pozytywnie jest zakręnona złość mi przeszła.
Usiadłem na ogrzanej słońcem trawce, jadłem kanapkę i zastanawiałem się co dalej robić, łowić po kajaku mi się nie chciało. Postanowiłem wracać po domu i wstapić na 2 godzinki na jeszcze jedną rzekę.
Tutaj ponownie sporo żab i jakby cieplej. Wkótce mam pierwsze branie i wyjmuję tęczaka około 30 cm. Łowię dalej i po około 30 minutach kolejne branie na wlewie i pierwszy w tym roku pstrag potokowy zawiesił się na końcu zestawu. Niestety jest niewymiarowy, taki pod 30 cm. Mija kolejny kwadrans i mam energiczne branie, którego nie zdążam zaciąć. Chilkę później widzę małego pstrąga wyskaującego w całości ponad powierzchnię wody. Tutaj widać, że rzeka żyje. Zbliża się wieczór i postanawiam wracać.






Zdjęcia z niedzielnej wyprawy