Samiec troci z ostatniego dnia sierpnia

W czwartek zaczęło padać. Deszcz miał padac przez całą noc z czwartku na piątek i dalej w piątek. Taka  pogoda nie mogła zatrzymac mnie w domu. Sprzęt spakowałem jeszcze w czwartek wieczorem.
 Plan był taki aby choć 3 godziny połowić w piątek po pracy. Niby nie długo ale lepsze 3 godziny w dobrych warunkach niż cały dzień w lichych. Zjawiam się nad wodą i widzę, że ta opadach podskoczyła i łądnie się przybrudziła. Deszczyk delikatnie kapie, jest fajnie. Dość szybko mam branie niewielkiego szczupaka ale nic się nie dzieje. Dochodzę do ulubionych wirów, ostatnio miałem tu branie. Rzucam pod drugi brzeg. Sprowadzam obrotówkę wahlarzem pod mój brzeg i przytrzymuję ją pod podmytą burtą w potężnych wirach. Branie jest zdecydowane, ryba wyskakuje i ostro idzie w górę rzeki. Dośc szybko wraca w wiry i tam spokojnie walczy w głębokiej wodzie. W tym czasie szykuję podbierak  i postanawiam ją szybciej zmęczyć. Wypowadzam ją w nurt i tu ponownie wyskakuje ale widać, że juz jest słabsza. Jeszcze chwila holu i wprowadzam ją do podbieraka. Miara wskazuje 60 cm.