Samiec troci 77 cm

W dniu 12.02.2013 stawiliśmy się z Mirkiem wcześnie rano nad Regą. Mimo dość sporego mrozu, który nas przywitał nie było tragicznie ponieważ było bezwietrznie i wiatr nie potęgował uczucia chłodu. Przystęujemy do łowienia. Po około trzydziestu minutach Mirek ma branie, ryby nie widzimy, trzyma się dna,
podchas holu troć wchodzi w trzciny gdzie wypina  się z woblera. Mirek jest troszkę zawiedziony bo szkoda pierwszej ryby z Regi. Chwilę później zmienia miejscówkę i ponownie rzuca tą samą przynętą. Obserwuję szczytowkę jego kija żeby zaobserwować jak pracuje jego wobler i w tym momencie Mirek ma ponowne branie. Tym razem ryba ląduje na brzegu. Srebrniaczek ma 44 cm, jest maly ale bardzo Mirka ucieszył bo to jego pierwsza ryba z tej rzeki. Łowimy dalej jednak przez dłuższą chwilę nic się nie dzieje.
Około godziny 10-tej dochodzę do miejsca, w którym rok temu miałem troć o długości 69 cm. Postanawiam obłowić tęmiejscówkę woblerem. W drugim rzucie mam solidne branie po którym troć wyskakuje nad powierzchnię wody i młynkuje na długie żyłce. Hol jest bardzo dynamiczny, ryba jest silna. Chwilowo ryba się uspokaja, a ja postanawiam ten czas wykorzystać. Rozglądam się czy jest ktoś w pobliżu kto pomógbył mi podebrać rybę, nikogo jednak nie ma więc lewą ręką rozkładam podbierak i dalej holuję rybę. Po dłuższej chwili nadchodzi Mirek i kilka kolejnych minut mi kibicuje, a następnie sprawnie podbiera mi rybę.
Mierzymy ją. Samiec troci ma 77 cm i 4,26 kg wagi. Ryba jest przepiękna.


Łowimy jeszcze kilka chwil, a następnie postanawiamy wracać i obławaić w drodze powrotnej co ciekawsze miejsca. W jednym z nich Mirek ma trzecie branie w dniu i holuje kolejną rybę, którą doskonale widzę w czystej wodzie. Ryba ma około 60 cm, podchodzę do Mirka i rozkładam podbierak, szykuję się do podebrania. Ryba  jednak wykonuje kilka młynków i się wypina. Mirek jest bardzo zły bo na trzy brania wykorzystał jedno, do tego ryba, którą wyholował jest jego najmniejszą w tym dniu. Z drugiej strony wreszcie się odblokował na tej rzece i zanotował pierwsze kontakty z rybami na tej wodzie.
Dniówkę ostatecznie uznajemy za udaną i szczęśliwi wracamy do domu.